Robin Dunbar swoje badania prowadził zanim jeszcze Facebook stał się najpopularniejszym portalem społecznościowym świata. Sformułowana przez niego na początku lat 90-tych teoria głosi, że naturalna liczba osób, którzy są w stanie ze sobą efektywnie współpracować i pozostawać w naturalnych więzach, to mniej więcej 150. Tzw. liczba Dunbara modna stała się właśnie w okresie ekspansji Facebooka i ma oczywiście związek z liczbą znajomych, których posiadamy na naszym facebookowym koncie. W tym momencie zazwyczaj każdy robi sobie krótki – i trwożny – rachunek sumienia: ilu znajomych mam JA?!
Zacznę od siebie: 172 osoby (mea culpa, mea maxima culpa) i przyznam się, że w porównaniu z moimi własnymi znajomymi wychodzę na chudopachołka. Rekordzista z listy moich znajomych posiada ich ponad 3 tysiące. Warto dodać, że Facebook dopuszcza maksymalnie 5 tys. osób w kręgu znajomych.
4 kategorie naszych znajomych
Wracając do Dunbara, to uważa on, że grupę 150 znajomych podzielić możemy na 4 kategorie:
Pierwsza grupa 3 do 5 najbliższych nam osób, do tego grona zaliczył przyjaciół i członków rodziny. Na te osoby możemy liczyć najbardziej. Udzielą nam z pewnością pomocy, kiedy się do nich zwrócimy
Druga grupa ta obejmuje do 15 osób, których uważamy za bliskich znajomych. Myśląc w kategoriach portalu społecznościowego są to osoby, z którymi utrzymujemy najbliższe interakcje
Trzecia grupa obejmuje następnych znajomych do ok. 50 osób
a czwarta pozostałych do liczby 150
Z osobami z grupy trzeciej i czwartej utrzymujemy kontakty sporadyczne (lajkujemy posty, rzadziej piszemy komentarze, raczej nie komunikujemy się za pośrednictwem Messengera)
Do czego potrzebni są nam pozostali znajomi? Na to pytanie niech sobie odpowie każdy sam, zanim przystąpi do czyszczenie listy na Facebooku 😉
A liczbę Dunbara w szkole wszyscy mają w nosie ….
Mnie zastanowił inny wymiar liczby Dunbara, ten konkretnie związany ze szkołą. W końcu to jest miejsce gdzie relacje, jakie zachodzą pomiędzy ludźmi, mają wymiar realny, a nie wirtualny. Wszyscy oczekują, że nauczyciel to osoba, która w swej pracy uwzględnia aspekt osobowy, nastawiona jest nie na realizację programu nauczania, tylko na rozwój jednostki – każdej z osobna. Nauczyciel powinien nie tylko znać wszystkich swoich uczniów, ale powinien też rozumieć ich potrzeby, wiedzieć o zainteresowaniach, silnych i słabych stronach etc. Braki polskiej Szkoły na tym polu podkreślają wszyscy „narzekacze” oświatowi, których w internecie nie brak. Okazuje się jednak, że znaczna część nauczycieli ma problem .. z liczbą Dunbara. Przykład z mojego nauczycielskiego podwórka: standardem (złym standardem) stała się klasa licząca 30 uczniów. W przydziale obowiązków na przyszły rok szkolny mam 8 klas, biorąc poprawkę na uczniów, którzy będą się powtarzać na różnych zajęciach wychodzi ok. 210 osób. Hm … to coś jakby poza liczbę Dunbara … Czy powinienem traktować uczniów jak „znajomych”? Z pewnością nie, ale powinienem być z nimi w relacjach pozwalających na sprawne funkcjonowanie szkolne, czytaj: w relacjach dość bliskich. W dużo gorszej sytuacji są ci nauczyciele, których etat buduje się na bazie przedmiotów nauczanych w wymiarze 1 godziny w tygodniu . Znane mi przypadki to 10-12 klas przypadających na jednego nauczyciela a przecież rekordy biją pewnie nauczyciele „obwoźni”, pracujący w kilku szkołach (smutna rzeczywistość polskiej oświaty ostatnich lat). Przeliczając szybko pojawia się nam liczba od 300 do 360 „uczniów-znajomych” nauczyciela wzwyż. Konia z rzędem temu z tych nauczycieli, który pozna w trakcie roku szkolnego choć połowę swoich „znajomych”. Dunbar uważa, że uniemożliwia to sposób w jaki działa kora nowa mózgu. Przeczytałem gdzieś opinię, że liczbą Dunbara w internecie nie ma co się przejmować, bo to nie „znajomi”, tylko „publiczność”. W porządku, zgadzam się. A co z uczniami, czy to też „publiczność”?
Przeszukując internet i wpisując do wyszukiwarki pojęcie „liczba Dunbara” można znaleźć ją w różnym kontekście: media społecznościowe, e-commerce, organizacja zarządzania etc. Przeczytałem nawet ciekawy wpis jednej z organizacji publicznych, której pracownicy – powołując się na liczbę Dunbara – prorokują, że w związku z przekroczeniem liczby 150 pracowników konieczna będzie reorganizacja całej placówki. Koszty pokryje podatnik, stać go na to … Cóż, nie bardzo tylko można było znaleźć coś o liczbie Dunbara, polskim nauczycielu i realiach życia codziennego w szkole. Być może nauczyciel to ewolucyjny twór, który pokonał już dawno ograniczenia własnego mózgu? Przynajmniej w mniemaniu tych, którzy tymi nauczycielami rządzą. Nowy rok (szkolny) bieży a problem wciąż leży (na łopatkach).
A wy, drodzy koledzy-nauczyciele, ilu uczniów będziecie uczyć w roku szkolnym 2017/2018?